Kazanie biskupa Dariusa Trijonisa na trzechsetną rocznicę rzeźby Jezusa Sznipiskiego

Czytania z dzisiejszej niedzieli emanują orzeźwiającą, wielkanocną nadzieją. W pierwszym czytaniu słyszymy, jak Kościół Boży wzrasta w Samarii. Ewangelia mówi o obietnicy Jezusa zesłania Opiekuna, który pozostanie z nami na zawsze. Drugie czytanie zachęca nas, abyśmy dzielili się z wszystkimi nadzieją, która w nas żyje: „Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest” (1P 3, 15). Te słowa opisują ważne zadanie człowieka wielkanocnego – być świadkiem wiary i nadziei. Jednak, aby móc się nimi dzielić, musimy przede wszystkim mieć nadzieję w naszych sercach, ożywiając ją wśród naszych bliskich, w naszych rodzinach.
Dziś wspominamy jeden z wileńskich symboli nadziei – rzeźbę Jezusa w Śnipiszkach oraz jej trzechsetną rocznicę postawienia. Dlaczego symbol nadziei? Otóż trzy wieki temu na wzgórzu nad brzegiem Wilii, gdzie w latach 1709–1710 pochowano ofiary epidemii dżumy, została zbudowana kaplica z rzeźbą Jezusa niosącego krzyż.
Miała przypominać mieszkańcom Wilna poświęcenie Wspólnoty Braci Miłosierdzia od św. Rocha, nazywanych również rochitami, którzy pozostali w mieście, aby opiekować się chorymi. Służyli chorym i chociaż sami umarli, byli przekonani, że śmierć to nie koniec. Ostatnie słowo należy do Chrystusa.
Posąg Chrystusa, niosącego krzyż, wskazywał drogę pielgrzymom, zmierzającym w kierunku Kalwarii Wileńskiej. To On wskazuje nam drogę do nieba. On, i dzisiaj, jest dla nas symbolem nadziei. Zniknął w latach sześćdziesiątych XX (dwudziestego) wieku, kiedy kaplica w pobliżu Zielonego Mostu została zniszczona na rozkaz władz sowieckich i dopiero w 2017 roku została niespodziewanie odkryta w piwnicy kościoła świętego Rafała. Wydawało się, że po wybuchu kaplicy wszystko się skończyło. Pojawili się jednak odważni ludzie, którym udało się ukryć ten posąg, ponieważ mieli nadzieję, że pewnego dnia będzie można zwrócić go wiernym. A dzisiaj jest to dla nas symbol bycia niezwyciężonym. Jednocześnie jest to szczególny znak łask Bożych, ponieważ niejeden doświadczył obfitych łask Bożych, modląc się przy tej figurze.
Jak ważne jest w naszym życiu, aby w najciemniejszą noc nie tracić nadziei i zachować wiarę, dając jej świadectwo w życiu osobistym.
Nawet w tych ponurych, radzieckich czasach nadzieja chrześcijańska w ludzkich sercach była silna. Kiedyś przeczytałem opowiadanie o tym, jak były prezydent USA, George Bush, w 1982 roku uczestniczył w pogrzebie byłego przywódcy radzieckiego Leonida Breżniewa. Bush był bardzo poruszony cichym protestem, który okazała wdowa Breżniewa, Natalia. Jej gest nie został uchwycony w kamerze telewizyjnej, ale zobaczyli go stojący obok niej. Długo stała bez ruchu przy trumnie, ale gdy tylko żołnierze chwycili wieko trumny, by ją zamknąć, żona Breżniewa wykonała gest wielkiej odwagi i nadziei, który w tamtym czasie mógł być potraktowany, jako jedno z największych, nieposłusznych zachowań wobec rządu. Pochyliła się w kierunku grobu i zrobiła znak krzyża na piersi męża. Pobłogosławiła go znakiem krzyża Jezusa. Był to gest jej pożegnania, a jednocześnie wymowny znak chrześcijańskiej wiary i nadziei, wypraszający dla swego męża miłosierdzie Jezusa.
Czuwajmy, aby nadzieja i zaufanie do Pana zawsze mieszkały w naszych sercach. Nie dajmy się zastraszyć ani trudnościom, ani prześladowaniom. Nie bójmy się dzielić nadzieją i doświadczeniem wiary z innymi. Niech umocni ich nasze pragnienie bycia wierzącymi.
Kiedyś papież Franciszek w jednej z pierwszych katechez powiedział: strzeż się, aby nikt nie ukradł ci radości. Naprawdę, radość jest bardzo ważna w życiu człowieka, bez niej pełnia naszego życia, a zwłaszcza wieczność, byłaby bardzo uboga. Ale innym ważnym towarzyszem naszej podróży ku wieczności jest nadzieja. Być może nawet ważniejszym, ponieważ wskazuje nam drogę ku wieczności.
Zatem, o wiele bardziej jest niebezpieczne, jeśli, w naszej ziemskiej podróży, komuś z nas ukradziono nadzieję. I atakuje go wielu wrogów. Nieufność, niepokój, wątpliwości, lęk przed przyszłością to tylko niektóre ze złych narzędzi, którymi skutecznie kradnie się nadzieję sprzed nosa. Współczesny człowiek doświadcza niestabilności gospodarczej lub politycznej, chorób, niepewności, a wszystko to może zachwiać i zniszczyć fundamenty nadziei. Nadzieja pozwala nam iść naprzód ścieżką codziennego życia. Kiedy braknie nadziei, człowiek doprawdy traci sens w życiu.
Niech zachowana figura Jezusa ze Śnipiszek przypomina nam o pokładanych tutaj nadziejach i modlitwach wiernych sprzed trzystu lat. Niech wiara w Jezusa, który zwycięża wszystkie przeszkody, zawsze pozostanie silna w naszych sercach.
W poniedziałek, 18 maja, będziemy świętować setną rocznicę urodzin papieża Jana Pawła II. Był on szczególnym świadkiem nadziei dla świata chrześcijańskiego. Chciałbym, zatem, zakończyć swoją przemowę jego słowami o nadziei skierowaną do młodych ludzi, a jednocześnie do nas wszystkich:
Bądźcie na tym świecie nosicielami wiary i nadziei chrześcijańskiej, żyjąc miłością, na co dzień. Bądźcie wiernymi świadkami Chrystusa zmartwychwstałego, nie cofajcie się nigdy przed przeszkodami, które piętrzą się na ścieżkach Waszego życia. Liczę na Was“. Niech błogosławieństwo Boże i wstawiennictwo Świętego Papieża Jana Pawła II umocni nas na drodze życia. Amen.
Kazanie biskupa Dariusa Trijonisa na trzechsetna rocznica rzeźby Jezusa Sznipiskiego, 2020.05.17