Homilia kardynała Angelo Amato

Błogosławiony Teofilius Matulionis (1873-1962)

Homilia

Kard. Angelo Amato, SDB

1. Martirium propter aerumnas carceris. Śmierć spowodowana przez cierpienia związane z więzieniem stała się męczeństwem Bł. Teofilusa Matulionisa, arcybiskupa Kaišiadorys[1]. Długie i ciężkie pobyty w więzieniach, w obozach koncentracyjnych, w przymusowych aresztach domowych, stopniowo wyczerpały siły tego odważnego świadka Ewangelii. Ale te ograniczenia i tortury nie osłabiły jego woli. Wrogość nazistów i komunistów nie miała żadnego racjonalnego powodu. Była jedynie owocem ich nienawiści do Ewangelii Jezusa i do Kościoła.
Nasz Błogosławiony stawił czoła temu wzburzonemu morzu ze spokojem i mocą ducha, pozostając zawsze mocnym w wierze i nadziei przyszłego wyzwolenia. Nie uległ nienawiści. Nienawidzić, byłoby dla niego najgorszym sposobem reakcji na zło. Zawsze jego odpowiedzią było przebaczenie.
Dlatego Kościół z radością obchodzi dzisiaj beatyfikację tego wielkiego syna Litwy, drogiej Ojczyzny, którą czcił poprzez życie wierne chrześcijańskim i ludzkim wartościom wolności i braterstwa.
Dzień dzisiejszy jest dniem święta dla wszystkich. Pamięć przeżytych cierpień nie powinna zaćmić naszej radości, ale przypomnieć wszystkim obowiązek przebaczenia, szacunku i modlitwy za bliźniego, także za nieprzyjaciela.
2. W tradycji chrześcijańskiej męczeństwo jest naśladowaniem Chrystusa w sposób wyjątkowy. Chrystus jest obecny w męczenniku w szczególny sposób, wlewając w niego siłę i odwagę. Męczennicy są świadomi słów, jakie Jezus skierował do swoich uczniów: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. (…) Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie.” (Mt 10, 28.32)
Ojciec Święty Franciszek w Liście Apostolskim ogłaszającym beatyfikację, czci męczennika Theofilusa Matulionisa jako „Pasterza według serca Chrystusa, heroicznego świadka Ewangelii, odważnego obrońcę Kościoła i godności człowieka”.
W naszym Błogosławionym, męczeństwo rozciągało się na wiele lat, jakie przeżył pod rządami bezlitosnych dyktatur, które starały się unicestwić Kościół. Zmniejszano i zamykano seminaria, podejmowany próby założenia kościoła narodowego, rozproszono zgromadzenia zakonne męskie i żeńskie, zabraniano jakiegokolwiek kontaktu z Rzymem, zlikwidowano katolicką prasę. Kościół został zmuszony do milczenia.
Katolicy przeżyli w kryjówce własnego sumienia. Kiedy wierni, podczas zmanipulowanych procesów sądowych, domagali się poszanowania praw i sumienia, odpowiedzią była pogarda i szyderstwo. Sędziowie bowiem odpowiadali: „Wasze sumienie nie interesuje nas”. Pewien sędzia dodał: „Wasza religia! Pluję na nią, tak jak na wszystkie inne religie, prawosławną, żydowską, muzułmańską, luterańską i całą resztę. Żadna religia nie ma praw politycznych ani jakiegokolwiek statusu prawnego na terenie Republiki”[2].
3. W obliczu takich nieludzkich postaw, męczennicy naśladowali Chrystusa i upodabniali się do jego słowa i do Jego przykładu. To łaska Chrystusa dała abpowi Matulionisowi siłę do zniesienia upokorzeń i trudów niesprawiedliwego i nieludzkiego uwięzienia.
Tę jego wierność Ewangelii poświadcza wielu, którzy widzieli w nim „prawdziwego Bożego człowieka” i „świętego”. Także w obozie koncentracyjnym zachowywał się jak pobożny i spokojny kapłan, całkowicie oddany Bożej Opatrzności. „Post – mówi jeden ze świadków – był dla niego nie tylko w piątki, ale i w każdą sobotę. Lekarze (…) polecili mu, aby zakończył taki post”[3]. On jednak nadal go praktykował.
Również prześladowcy zdawali sobie sprawę z jego heroizmu. Jeden z rosyjskich przywódców, dowiedziawszy się o jego śmierci, zawołał: „Był on prawdziwym człowiekiem!”[4]. Odpowiedzialny za sowiecki system represji zawołał zmartwiony: „Nie można wykluczyć, że w przyszłości Watykan ogłosi go „świętym” i wtedy jego grób stanie się miejscem odwiedzanym przez pielgrzymów”[5].
Dzisiaj ta jego zapowiedź spełnia się.
4. Możemy zastanawiać się, dlaczego człowiek, który spędził wiele lat swego życia w więzieniach i obozach koncentracyjnych i który aż do starości nosił ubranie więźnia, nigdy nie żywił urazy do wrogów? Cała odpowiedź jest łasce Bożej, która uszlachetniała jego duszę. W rzeczywistości, potrafił on widzieć dobroć Boga i Jego Opatrzności, nawet w tych osobach, w których inni widzieli tylko nienawiść i zło. On darzył czcią boską pieczęć w każdym człowieku, nawet najbardziej uwikłanym w zło, i był pełen współczucia wobec tego glinianego naczynia, kruchego, ale cennego, ponieważ stworzonego na obraz Boga.
Od Najświętszego Serca nauczył się okazywać miłosierną miłość i wybaczać. Nie skarżył się wobec swoich współwięźniów. Kiedy ktoś wypowiadał ostre słowa wobec oprawców arcybiskup zapraszał go, aby owijał kamienie w bawełnę, aby nie raniły tak mocno.[6] Był hojny w gościnności wobec wszystkich. Powołując się na litewskie przysłowie, mówił: „Gość w dom, Chrystus w dom”.
5. Biskupia dewiza – per crucem ad astram – była busolą jego duchowości i jego apostolatu. Do nieba przez krzyż. Aby ocalić życie trzeba je stracić, tak jak Jezus.
W grudniu 1943 roku, przy okazji drugiego Kongresu Eucharystycznego, aby uczcić  partyzantów, którzy ponieśli śmierć za ich ojczyznę, zaprosił wiernych aby udekorowali pięknymi krzyżami litewskimi podwórka, pobocza dróg, skrzyżowania, place miast i wiosek i aby odnowili stare krzyże.[7] Jeszcze dziś można podziwiać krzyż wzniesiony przez arcybiskupa, we wrześniu 1937, na dziedzińcu klasztoru Benedyktynek w Kownie, z okazji rocznicy Chrztu Litwy. Dlatego usunięcie krzyży i ich niszczenie uważał za moralne zabijanie narodu litewskiego.
Krzyż był dla niego najwyższym wyrazem miłości Serca Jezusa. Nabożeństwo do Najświętszego Serca rozpalało jego duszę. Najświętszemu Sercu powierzał swoją Ojczyznę, Litwę, aby ją nieustannie chroniło. W 1934 roku, poświęcając Litwę Sercu Jezusa, powiedział: „Jeżeli przedtem Litwa nazywana była ziemią Maryi, od 1 lipca 1934 możemy nazywać się Narodem Serca Jezusowego”[8].
6. Męczennicy są także dzisiaj. Także i dzisiaj są oni naszymi codziennymi nauczycielami zmartwychwstania. W kwietniu ubiegłego roku Kościół odpowiedział na masakrę niewinnych egipskich chrześcijan wpatrując się w Chrystusa zmartwychwstałego i wyrażając głośno swoje przebaczenie i modlitwę o nawrócenie zabójców. Nienawiść oznaczałaby zdradę krwi męczenników.
Męczennik Teofilius Matulionis był osobą pokorną, hojną, łagodną i wierną. Uczy on wszystkich, jak żyć, modlić się, cierpieć i pracować dla większej chwały Bożej i zbawienia dusz. Nie było w jego duszy muru podziałów. Jego serce zamieszkiwała/wypełniała/ miłość bez granic, zaraźliwa pogodna ducha, miłosierna dobroć. Naśladujmy go!
Błogosławiony Teofiliusie Matulionisie, módl się za nami.
Amen
[1] Teofilius Matulionis urodził się w 1873 r. w Alunte, jako drugie dziecko w rodzinie pracowitych litewskich rolników. Matka zmarła podczas porodu czwartego syna, który urodził się martwy. Na łożu śmierci pani Ona Matulonis zawierzyła swoje małe dzieci opiece Najświętszego Serca Jezusa. Teofilus wstąpił do seminarium w Petersburgu w Rosji w 1892 r. i został wyświęcony na kapłana 7 marca 1900 r. Pełnił posługę pasterską w różnych parafiach. Wielokrotnie był aresztowany i deportowany przez bolszewików. W 1943 r. zostaje biskupem Kaišiadorys, a w lutym 1962 r. arcybiskupem. Kilka miesięcy później, 20 sierpnia 1962 r. umiera w wieku 89 lat w miejscowości Šeduva.
[2] Tamże, s. 105nn.
[3] Tamże, s. 265.
[4] Tamże, s. 265.
[5] Tamże, s. 266.
[6] Tamże, s. 279.
[7] Tamże, s. 274.
[8] Tamże, s. 275-276.